Alojzy Lysko urodził się w 1942 roku w Bojszowach. Jest rodowitym Ślązakiem, magistrem administracji. Studia skończył na Uniwersytecie Śląskim i całe życie związany jest z regionem. Znamy go jako samorządowca, posła regionalistę, nauczyciela oraz pisarza. Jest autorem takich dzieł jak To byli nasi ojcowie czy Duchy wojny. Mimo już 80 lat na karku Alojzy Lysko nie zwalnia tempa i planuje kolejne publikacje. Niebawem ma pojawić się 10. część Duchów wojny, najważniejszej pozycji w dorobku literackim Lyski. Duchy wojny opowiadają o losach Ślązaków w XX wieku. W pierwszych czterech tomach poznajemy je oczyma jego ojca - żołnierza Wehrmachtu, który podczas II wojny światowej poległ na froncie wschodnim w 1944 roku. Urodzony w roku 1942 Alojzy Lysko praktycznie nie zdążył więc go poznać, jednak jest przekonany, że posiada z ojcem duchową łączność. Że to jego duch zainspirował go do napisania sagi o losie ojca i że duchy innych Ślązaków z jego rodzinnej ziemi pszczyńskiej również obecne są tam nadal.
Ich bliskość Lysko wyczuwa szczególnie w swojej pracowni, gdzie powstają jego książki. Tworzy, korzystając z gromadzonych przez lata relacji ustnych mieszkańców Bojszów oraz okolicznych miejscowości. To nieprawdopodobnie wręcz bogata i stale poszerzająca się kolekcja. Ale przy pisaniu odgrywa też rolę czynnik wymykający się racjonalnym definicjom. Książki Lyski pisane są sercem i za serce chwytają.
Ojciec Lyski był żołnierzem Wehrmachtu. "Przecież Wehrmacht to zbrodniarze"
Duchy wojny nie powstałyby gdyby nie wcześniejsza książka Lyski To byli nasi ojcowie. Wydana w 1999 roku, okazała się przełomem tak dla autora, jak i jej czytelników. Opatrzona podtytułem Legendy rodzinne z Górnego Śląska o poległych żołnierzach Wehrmachtu, opisuje tragedię kilkudziesięciu mieszkańców ziemi pszczyńskiej, którzy nie powrócili z wojny. Lektura wyciska łzy z oczu. I powinna, choć niestety nie każdy dojrzał do jej odbioru. Po wydaniu książki, powstałej przecież z potrzeby serca, z chęci przypomnienia upamiętnienia skazanych na zapomnienie i przemilczenie, pojawiły się i głosy, że jakże to tak. Bo przecież "Wehrmacht to zbrodniarze", kropka. Ale czy Ślązacy w Wehrmachcie byli zbrodniarzami? Dla Lyski to absurd.
Książki Lyski nie gloryfikują Wehrmachtu ani w ogóle wojny, ich przesłanie jest głęboko pacyfistyczne. Ludzkie. Ślązakom pomagają zrozumieć ich samych, dla wielu z nas były, są i będą katharsis.
Dostrzegają to także naukowcy - historycy, badacze literatury, mistrzowie słowa. Prof. Zbigniew Kadłubek, dyrektor Biblioteki Śląskiej, zapytany w 2021 roku, przed jubileuszem 60-lecia pracy twórczej pisarza, kim jest dla nas Lysko, odpowiedział mi tak:
- Alojzy Lysko jako pisarz pomógł wielu ludziom na Śląsku oraz poza nim zrozumieć różne dramaty i tragedie naszej przeszłości. Pisząc Duchy wojny, tę długą sagę związaną z poszukiwaniem ojca i zawierając w niej swe wstrząsające wołanie o tego ojca, którego nigdy nie poznał, wszystkich nas uwrażliwił na głosy z przeszłości. Bez prozy Lyski trudniej byłoby nam uświadomić sobie, jak rozliczenia powojenne są istotne duchowo dla naszej kultury. Sądzę, że bardzo wielu osobom pomógł swoim pisaniem tak zwyczajnie terapeutycznie.