W czwartek, 3 lutego, Urząd Miasta Katowice poinformował o zakończeniu prac nad analizą dotyczącą samodzielnej organizacji transportu publicznego na terenie miasta. Wyniki zapewne nikogo nie zaskoczyły. Samorząd mógłby oszczędzić, gdyby na tym polu zrezygnował z obecnej formy współpracy z Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią.
- Mówiąc o konkretnych kwotach mamy dopłatę miasta Katowice w 2020 roku wysokości 143,14 mln złotych, gdzie dopłata pozostałych gmin wyniosła 495,82 mln złotych. Zatem dopłata miasta Katowice stanowiła 22,4 proc. całości dopłat do transportu na obszarze GZM. Gdyby przeliczyć dopłatę w przeliczeniu na jednego mieszkańca to w przypadku Katowic wynosi ona 488,87 złotych, natomiast w pozostałych gminach 254 złote - podaje biuro prasowe UM Katowice.
Przedstawiono dane, z których wynika, że Katowice dopłaciły jedynie 37,53 mln złotych do linii, które kursują wyłącznie na terenie miasta, a także aż 105,61 mln złotych do linii, które wykraczają poza nie.
Należy jednak podkreślić, co wynika z tej samej analizy, że praca eksploatacyjna transportu publicznego w Metropolii, co najłatwiej wytłumaczyć jako iloczyn liczby kursów, autobusów lub tramwajów oraz długości tras, w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest najwyższy dla Katowic i wynosi 72,13 wozokilometra, a w przypadku pozostałych mieszkańców GZM 41,69 wozokilometra.
"Każde rozwiązanie warte jest rozpatrzenia"
Urzędnicy z Katowic mają świadomość, że ewentualna rezygnacja ze wspólnej organizacji transportu w ramach GZM jest ryzykowna i może spowodować, że zmniejszona zostanie oferta przewozów dotycząca autobusów i tramwajów, które wykraczają poza granice miasta.
- Każde rozwiązanie, które może poprawić jakość życia mieszkańców, warte jest rozpatrzenia - mówi wiceprezydent Bogumił Sobula. - Przy tak dużym wkładzie finansowym oczekujemy lepszej jakości świadczonych usług. Jednym z możliwych scenariuszy jest oczywiście rezygnacja z powierzenia organizacji transportu przez ZTM (Związek Transportu Metropolitalnego - przyp. red.) i zorganizowanie komunikacji autobusowej i tramwajowej we własnym zakresie. Nasza analiza pokazuje, że mamy zasoby organizacyjne i finansowe, które pozwoliłyby nam nie tylko organizować transport samodzielnie, ale także w pełni dopasować go do dzisiejszych potrzeb mieszkańców.
Wiceprezydent zapowiedział, że samorząd zacznie prace przygotowawcze do samodzielnej organizacji transportu, jeśli Metropolia nie podejmie oczekiwanych działań. Czego chcą Katowice? Przede wszystkim mniej płacić, a także mieć większy wpływ na siatkę i jakość połączeń.
Katowice powinny podpisać porozumienie z GZM
Katowice są ostatnim miastem, które po likwidacji KZK GOP nie podpisało stosownego porozumienia w sprawie przekazania organizacji transportu publicznego w ręce GZM. Mimo, że samorządowcy nie są zadowoleni z dotychczasowej współpracy w kwestii transportu, to w komunikacie prasowym UM Katowice czytamy, że miasto powinno to zrobić.
- Pomimo faktu, że zapisy projektu porozumienia nie wprowadzają istotnych zmian systemowych w dotychczasowym sposobie organizacji i finansowania transportu na terenie Katowic w stosunku do rozwiązań stosowanych w ramach uczestnictwa miasta Katowice w KZK GOP - wskazuje biuro prasowe.
Dlaczego? Ponieważ analiza wykazała, że w przeciwnym wypadku istnieje duże ryzyko ograniczenia oferty przewozów, które wykraczają poza Katowice.
- Miasto Katowice powinno oczekiwać od GZM przedłożenia projektu porozumienia skutkującego istotnymi zmianami systemowymi w dotychczasowym sposobie organizacji i finansowania transportu oraz przedstawienia nowej kompleksowej i zoptymalizowanej sieci połączeń transportowych w Katowicach - piszą autorzy analizy i wskazują, że jeśli tak się nie stanie, samorząd powinien zaczął przygotowania do samodzielnej organizacji transportu.
Krytyczne głosy w kierunku Katowic
Kiedy prezydent Marcin Krupa tylko zapowiedział w ubiegłym roku, że Katowice przygotują analizę dotyczącą samodzielnej organizacji transportu, spotkał się z krytycznymi głosami innych członków GZM.
- Jestem za tym, aby Katowice wyszły z ZTM, aby wyszły nawet z Metropolii. Mam tylko jeden warunek - niech zwrócą pieniądze, które otrzymują na wszystkie instytucje wojewódzkie, bo mają ich spośród wszystkich miast chyba najwięcej: teatr, muzeum, filharmonia, szpitale. Przecież te instytucje utrzymywane są z podatków mieszkańców całego województwa śląskiego. Podobnie jest z wpływami z podatku CIT, który wypracowują mieszkańcy całego województwa. To dla mnie zdumiewające, że z miasta, które jest liderem i powinno łączyć Metropolię, wychodzą takie pomysły, które dzielą mieszkańców na lepszych i gorszych - mówił wówczas prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
- Rozmawiamy tak naprawdę o sytuacji, która jest niemożliwa do zrealizowania - uspokajał Arkadiusz Chęciński. - Spójrzmy chociażby na fundusze Unii Europejskiej, z których dofinansowano zakup wielu autobusów. We wnioskach nieraz trzeba było wskazać nawet konkretną trasę, na której taki autobus będzie kursował, więc w przypadku takiego scenariusza, te dofinansowanie Katowice musiałyby zwrócić.
Z kolei przewodniczący GZM Kazimierz Karolczak mówił o tym, że od początku funkcjonowania Metropolii są trzy główne tematy, które co jakiś czas samorządowcy przywołują w mediach. To nazwa, siedziba oraz organizacja transporty właśnie. - Co chwilę w jakichś gminach pojawiają się dyskusje w tych obszarach, ale w żadnym od powstania Metropolii nic się nie zmieniło i przewiduję, że w najbliższym czasie nadal tak będzie - skomentował i dodał, że do Katowic wpływa 30 proc. zysków z biletów.