Koszykarska drużyna GKS-u Tychy ostatnio zakończyła sezon zasadniczy na piątym miejscu w Suzuki 1. Lidze. Teraz może być znacznie lepiej, bo jak na razie drużyna Tomasza Jagiełki spisuje się rewelacyjnie i nie ma sobie równych po dwunastu kolejkach.
Trudne starcie ze Śląskiem Wrocław
Tyszanie potknęli się tylko raz, gdy niespodziewanie przegrali z niżej notowanym klubem Decka Pelplin. Poza tym GKS ma na koncie jedenaście zwycięstw, ale dopiero teraz koszykarzy czekają mecze prawdy.
Pierwsze trudne wyzwanie udało się pokonać. Lider po zaciętym spotkaniu pokonał rezerwę Śląska Wrocław 88:77. Zaczęło się dobrze, bo po dwóch kwartach drużyna z Tych prowadziła trzynastoma punktami. Goście jednak przebudzili się w trzeciej odsłonie, po której na tablicy wyników było już tylko 63:60.
W czwartej kwarcie dało o sobie znać większe doświadczenie podopiecznych Jagiełki. Dzięki temu udało się dopisać kolejne zwycięstwo i utrzymać pierwsze miejsce w tabeli.
- Obawialiśmy się tego przeciwnika, bo Śląsk był na fali i wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo intensywne spotkanie, bo tak grają wrocławianie. Potrafiliśmy jednak narzucić swoje warunki gry i odpowiedzieć na agresywną obronę Śląska. W drugiej kwarcie mieliśmy przestój i źle weszliśmy w trzecią, przez co przeciwnik zbliżył się na dwa "oczka". Nie odpowiadaliśmy w ataku, mieliśmy straty i te przestoje to jest element do wyeliminowania. Cieszę się jednak, że jako drużyna pokazaliśmy się z dobrej strony - mówił na konferencji prasowej Jagiełka.
Cztery hitowe mecze pod rząd
Najbliższe tygodnie będą szczególnie interesujące. GKS Tychy będzie grać kolejno z Rawlplug Sokół Łańcut (4.12), WKK Wrocław (11.12), Górnik Trans.eu Wałbrzych (18.12) i Sensation Kotwica Kołobrzeg (1.1). W tej chwili wszyscy ci rywale zajmują miejsca od 2 do 5.
Tyszanie stoją zatem przed dużą szansą, aby odskoczyć przeciwnikom i zapewnić sobie więcej spokoju na pierwszym miejscu. Tak się stanie, gdy uda się wywalczyć komplet punktów. Zawodnicy są odpowiednio zmotywowani, aby udowodnić wszystkim, że nieprzypadkowo są na szczycie.
- Poprzeczka już jest na samej górze, bo jesteśmy liderem i wszyscy muszą się do nas dostosować. To nie jest tak, że my musimy się do kogoś dostosowywać. Musimy utrzymać poziom i jak na lidera przystało pokazywać, dlaczego jesteśmy na tym miejscu - mówi w klubowej telewizji Łukasz Diduszko.
Do końca sezonu zasadniczego jeszcze daleka droga, a trzeba też mieć w pamięci, że potem koszykarzy czeka faza play-off. Już jednak kibicom marzą się występy GKS-u Tychy w elicie, czyli w Energa Basket Lidze. To byłby piękny rozdział w historii klubu, który dziesięć lat temu ogłosił bankructwo i musiał startować od III ligi.