GKS-owi ostatni raz (nie licząc sparingów) przyszło grać z Legią, obecnym wicemistrzem kraju i ostatnim zdobywcą Pucharu Polski, 41 lat temu. W 1996 roku „Wojskowi” starli się z ulepionym z Sokoła Pniewy i TKS Tychy klubem, który występował wówczas w Ekstraklasie (w Tychach grał wtedy późniejszy bramkarz reprezentacji i Liverpool FC Jerzy Dudek).
W piłce nożnej minęła więcej niż epoka - kluby mają jednak pewien kontakt. W tyskiej drużynie gra kilku wychowanków Legii; w zeszłym roku odbyły się wspólne sparingi, a obecny trener GKS-u to warszawiak, który przez aż dwanaście lat pracował dla Legii, m.in. prowadząc z sukcesami jej młodzież i rezerwy, może więc mieć dobry wgląd w sposób gry rywala ze śmietanki polskiej piłki.
Jestem sentymentalnie i uczuciowo bardzo związany z tym klubem, wszyscy to wiedzą i ja tego nie ukrywam. Oczywiście mam nadzieję, że to w mojej karierze trenerskiej nie szkodzi, tylko pomaga. Widziałem tam wielu trenerów, widziałem wzloty i upadki tego klubu - mówił w ostatnim wywiadzie szkoleniowiec Dariusz Banasik.
Nie czarujmy się jednak - Legia jest zdecydowanym faworytem.
Mimo, że drużyna gości jest ostatnio przepracowana (grą w wielu polskich i europejskich rozgrywkach), nie będzie łatwo klubowi z ligi niżej - nawet przy pełnych własnych trybunach - ograć ikoniczny klub z Łazienkowskiej w pucharach. Do tej pory swoją drogą nie udało się jej pokonać. A może to właśnie ten czas?
„Przecież jest to jak najbardziej do zrobienia” - przekonuje rzecznik klubu.
Jeszcze niedawno siedzibę futbolistów GKS Tychy stanowiła zarośnięta PRL-owska prowizorka z jedną sensowną trybuną, która dorobiła się przydomku Estadio de Ruina. Klub jak nagle pojawił się na piłkarskiej mapie Polski w latach 70., tak szybko spadł w przepaść - po mizerii lat 80. sekcja piłkarska GKS została wygaszona i miała już nie wracać - pojawiła się nieudana koncepcja Tyskiego Klubu Sportowego, a następnie licencyjne akrobacja (nieudana fuzja z Sokołem Pniewy. ruch kibicowski, którego ostoją stał się w tamtych latach hokejowy GKS, stał jednak na straży klubowych barw i miał wraz z szefem hokeistów i ewentualnym prezydentem Tychów Andrzejem Dziubą spory wpływ na odbudowanie marki.
Trzy dekady mizerii - pora na powrót?
Wygląda na to, że wiara w comeback zaczyna owocować - klub po tułaczce przez półamatorskie ligi i latach mieszanych rezultatów w przedsionku elity - raz baraże o Ekstraklasę, raz druga połowa tabeli - jest obecnie na fali. Trener Banasik - „cudotwórca z Radomia” - prowadzi drużynę po mistrzowsku; runda jesienna niebawem się kończy, a GKS ma tylko dwa punkty straty do lidera pierwszej ligi (Odry Opole). Nadzieja i duch wśród kibiców i działaczy GKS są silne, o czym świadczyć może emocjonalny przedmeczowy felieton zamieszczony na klubowej stronie:
Przeżyliśmy upadek i grę w piątej lidze, gdzie byśmy byli dziś, gdyby nie wiara i miłość ludzi, którzy odbudowywali ten klub krok po kroku? Gdzie byśmy byli dziś, gdyby brakło nam honoru i zostawilibyśmy ten klub na pastwę losu? (…) Do salonu niedaleko - czytamy w artykule podpisanym „Kibice GKS-u Tychy”.
Klubowy marketing ruszył z pełną parą - w sieci zaroiło się od filmów promocyjnych, wywiadów i tekstów, a do sprzedaży trafi limitowana, wyjątkowa kolekcja gadżetów: proporczyk, szalik, plakaty meczowe w stylu retro z podpisami całej drużyny lub z dedykacją od trenera i magazyn meczowy. Na mieście i w ościennych miejscowościach pojawiły się plakaty, potykacze, a nawet reklama dźwiękowa; piłkarze spotkali się z kibicami w galerii handlowej, gdzie można było też nabyć bilety.
W innym okolicznościowym materiale wieloletni kibice GKS opowiadali o swoich wspomnieniach związanych z poprzednimi spotkaniami z „CWKS-em”, m.in. występy Kazimierza Deyny przy Edukacji 7:
Początek spotkania, którym niewątpliwie żyje spora część Tychów i okolic, o godzinie 21.
Może Cię zainteresować:
GKS Tychy postraszył Legię. Niespodzianka była blisko
Może Cię zainteresować:
GKS Tychy wypuścił własny zdrowy batonik. "Nikt z watahy nie chodzi głodny"
Może Cię zainteresować: