W środę, 1 grudnia 2021 r., w strefie przygranicznej formalnie przestał obowiązywać stan wyjątkowy. W związku z tym eurodeputowani: Janina Ochojska, Róża Thun, Fabienne Keller (Francja), Katalin Cseh (Węgry) i Łukasz Kohut postanowili sprawdzić sytuację na granicy. Towarzyszył im były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar oraz dziennikarze.
- Spodziewaliśmy się, że rząd PiS wymyśli jakiś wybieg prawny, by nie dopuścić tam mediów czy organizacji pozarządowych. Zakładaliśmy jednak, że może nam się udać – mówi Łukasz Kohut.
„Znad granicy słychać krzyki i szczucie psami”
Nie udało się. Cała grupa została zatrzymana przez patrol policji. Zgodnie z nowymi przepisami, które zaczęły obowiązywać 1 grudnia, trzeba z odpowiednim wyprzedzeniem złożyć wniosek o pozwolenie na wjazd. Europarlamentarzyści zażądali od policjantów dokumenty o odmowie wpuszczenia do strefy, bo – jak podkreśla Łukasz Kohut – jest to utrudnianie wykonywania mandatu europosła. Taki dokument otrzymali.
Poza strefą nadgraniczną eurodeputowani spotkali się z m.in. burmistrzem i mieszkańcami Siemiatycz. - Opowiadali, że znad granicy słychać krzyki i szczucie psami. Są już zmęczeni tą sytuacją. Potrzebują wsparcia i takie wsparcie dostają. Przyjeżdża tam wielu ludzi dobrej woli z całej Polski, którzy tam na miejscu starają się pomagać – mówi śląski europoseł. Było również spotkanie z takimi właśnie osobami, które pomagają uchodźcom wbrew przepisom, bo – jak dodaje Łukasz Kohut – grozi im za to 8 lat więzienia.
- Dostarczenie uchodźcom do lasu jedzenie czy śpiwora jest w związku z tym ryzykowne. To jest skandal. Nasuwają mi się najgorsze porównania z czasów wojny. Ta wyprawa na Podlasie mnie, jako człowieka, rozłożyła. To niewyobrażalne, że jest 2021 rok i mamy do czynienia z takimi sytuacjami – podkreśla Kohut.
Uchodźcy z Syrii byli pięć razy wypychani na „ziemię niczyją”
Działający tam wolontariusze doprowadzili grupę europosłów i towarzyszących im osób do trzech uchodźców z Syrii, którzy ukrywali się w lesie. Wcześniej pomogli im także uzyskać dokument z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka upoważniający do ubiegania się o azyl. - Wezwaliśmy Straż Graniczną, która została postawiona pod ścianą i musiała ich przyjąć do swojego ośrodka dla cudzoziemców. Udało się to dzięki naszej obecności. W pewnym sensie zalegalizowaliśmy ich pobyt w Polsce – mówi śląski eurodeputowany.
- Ci mężczyźni wyruszyli z Syrii na początku listopada. Opowiadali nam, że po białoruskiej stronie przeżyli piekło. Byli bardzo źle traktowani przez białoruskie służby. Z kolei nasza Straż Graniczna już pięć razy wypychała ich na „ziemię niczyją”. Mówili też, że chcieliby zostać w Polsce, ubiegać się o azyl i tutaj pracować - relacjonuje Łukasz Kohut.
Obecnie ta trójka uchodźców z Syrii jest bezpieczna i – jak dodaje europoseł - wszystko odbywa się zgodnie z procedurą azylową.