- W ustalonych przez radę kryteriach naboru do przedszkoli znalazły się dodatkowe punkty dla dzieci objętych obowiązkiem rocznego przygotowania przedszkolnego, i tych których rodzice pracują lub studiują w trybie dziennym. Premiowane były też szczepienia.
- Wojewoda nie zdążył uchylić uchwały, ale zaskarżył ją najpierw do Wojewódzkiego, a potem Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- W
obu tych instancjach wojewoda przegrał. Sądy nie podzieliły jego
argumentów o tym, że przyjęte kryteria naboru są dyskryminujące
dla części kandydatów.
Spór między wojewodą śląskim, a tyskim samorządem rozpoczął się po tym, jak w grudniu 2019 r. miejscy radni przyjęli uchwałę określająca kryteria stosowane w drugim etapie rekrutacji do publicznych przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych. Zgodnie z jej zapisami dzieci objęte obowiązkiem rocznego przygotowania przedszkolnego mogły liczyć na 40 punktów, natomiast te, których oboje rodzice pracują lub studiują w trybie dziennym na 20 punktów. Premiowane miało być ponadto wykonanie obowiązkowych szczepień ochronnych (9 pkt), kontynuacja edukacji przedszkolnej w tej samej placówce przez rodzeństwo kandydata (5 pkt.) oraz bliskość miejsca zamieszkania (3 pkt.).
Uchwałę tyskich radnych zaskarżył do Wojewódzki Sądu Administracyjnego w Gliwicach wojewoda śląski Jarosław Wieczorek domagając się jej całościowego unieważnienia. Zdaniem wojewody uchwała była bowiem sprzeczna z zapisami Prawa oświatowego. W szczególności chodziło mu o zapisy dotyczące rekrutacji dzieci objętych obowiązkiem rocznego przygotowania przedszkolnego (według wojewody były one faworyzowane przy jednoczesnej dyskryminacji pozostałych), premiujące dzieci zaszczepione oraz te dotyczące punktów za pracę lub studia rodziców (wskazywał na brak jednoznacznych zapisów wskazujących, że mechanizm ten działa też w przypadku rodziców samotnie wychowujących dzieci).
Nie ma mowy o dyskryminacji – WSA oddalił skargę w całości
Sąd
nie podzielił argumentów wojewody i listopadzie 2020 r. w całości
oddalił jego skargę, stwierdzając niezasadność podniesionych
zarzutów. Wskazał przy tym, że zróżnicowanie prawne na korzyść
kandydatów objętych obowiązkowym rocznym przygotowaniem
przedszkolnym ma uzasadniony charakter i pozostaje w „bezpośrednim
związku z celem i treścią” tego zapisu Prawa oświatowego, na
który powoływał się wojewoda argumentując coś zgoła
przeciwnego.
-
Następuje w ten sposób zaspokojenie interesu sześcioletnich
kandydatów i ich rodziców oraz pozostaje w odpowiedniej proporcji
do interesu pozostałych kandydatów – uznał WSA w Gliwicach. Sąd
stwierdził, że w treści kwestionowanego przez wojewodę kryterium
nie zawarto warunku dyskryminującego i przypomniał, że obowiązek
zagwarantowania dzieciom możliwości odbycia rocznego przygotowania
przedszkolnego spoczywa na gminie i wojewoda tego obowiązku nie
kwestionował.
Odnosząc
się z kolei do zarzutów odnośnie kryterium dotyczące faktu pracy
lub studiowania w trybie dziennym przez oboje rodziców sąd
podzielił argumentację gminy, że należy ten zapis czytać w
kontekście wszystkich zapisów dotyczących procesu rekrutacji.
Stwierdził, że brak jednoznacznej wzmianki o rodzicu samotnie
wychowującym dziecko nie jest na tyle istotny (gdyż łączne
odczytanie wszystkich zapisów pozwala na wysnucie wniosku, że
kryterium to również ich dotyczy), by uznać go za dyskryminujący,
a więc sprzeczny z prawem.
WSA
ocenił ponadto, że uwzględnienie w procesie rekrutacji do
przedszkoli faktu poddania obowiązkowym szczepieniom nie
dyskryminuje dzieci, których rodzice nie złożyli stosownego
oświadczenia.
- Kwestia szczepienia wynika z obowiązku ustawowego, a odmowa jego wykonania z przyczyn innych niż wskazane w ustawie wprowadza zróżnicowanie kandydatów wbrew woli ustawodawcy i nie ma charakteru racjonalnego (…) W ocenie Sądu, osoby odmawiające poddania się szczepieniu – same się różnicują i nie mogą wymagać, by były traktowane na równi z tymi, którzy przestrzegają obowiązków ustawowych i pozostałych wymogów konstytucji – uznał WSA.
Pełnomocnik nie podołał obowiązkom. Organom nadzoru zabrakło ostrożności
Wszystkie te argumenty nie przekonały jednak wojewody śląskiego, który złożył skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego zaskarżając w całości wyrok gliwickiego WSA. Zarzucił mu błędną wykładnię Prawa oświatowego.
Rozpatrujący skargę kasacyjną wojewody NSA w swym wyroku z 17 grudnia już na samym początku wytknął, że choć wojewoda podnosił zarzut błędnej wykładni Prawa oświatowego, to analiza samej skargi i jej uzasadnienia wskazuje, że chodziło mu o zarzut niewłaściwego zastosowania przepisów tego Prawa.
-
Już ta okoliczność podważa prawidłowość sformułowanych
zarzutów oraz wskazuje, że zawodowy pełnomocnik reprezentujący
skarżącego kasacyjnie nie podołał ciążącym na nim obowiązkom
– oceniają sędziowie NSA.
Dalej
zresztą również nie oszczędzają służb nadzoru prawnego
wojewody zwracając uwagę, że Prawo oświatowe przyznaje gminie
kompetencje do samodzielnego określania kryteriów na drugim etapie
rekrutacji do publicznego przedszkola, czy oddziału przedszkolnego w
publicznej „podstawówce”, a tym samym samodzielność działania
gminy w tym zakresie podlega ochronie sądowej.
-
W konsekwencji dopuszczalna ingerencja organu nadzoru powinna być
nader wyważona i ograniczająca się do przypadków sprzeczności
aktu prawa miejscowego z prawem albo nieistotnego naruszenia prawa –
stwierdza NSA i zwraca uwagę, że na etapie postępowania
nadzorczego wojewoda śląski w żaden sposób nie dopatrzył się
sprzeczności z prawem (nawet w stopniu nieistotnym) uchwały tyskiej
rady miasta ze stycznia 2018 r. i grudnia 2019 r. kierując je do
publikacji w Dzienniku Urzędowym Województwa, co wskazuje - wbrew
twierdzeniu wojewody - że podnoszona sprzeczność z prawem
wspomnianej uchwały nie jest oczywista.
- A więc tym bardziej wymaga daleko posuniętej ostrożności w jej analizie w kontekście ochrony samodzielności gminy – stwierdza NSA.
Co do samego meritum sprawy, to w dalszej części swego wywodu NSA zgodził się z wcześniejszym wyrokiem WSA. Uznał też, że mimo niedoskonałości zapisu odnośnie punktowania pracy lub studiowania obu rodziców w trybie dziennym, który jednoznacznie nie mówi o rodzicu samotnie wychowującym dziecko, nie jest na tyle istotny, aby w świetle całościowej interpretacji przepisów uznać go za dyskryminujący i sprzeczny z prawem.
Uchwała nie wypadła z obiegu, bo wojewoda się spóźnił z rozstrzygnięciem
Od czasu przyjęcia przez tyską radę miasta zakwestionowanej przez wojewodę uchwały do momentu wydania wyroku przez NSA minęły dwa lata. Na jakich podstawach tyskie przedszkola prowadziły w tym czasie rekrutację? Okazuje się, że dokładnie na tych, które zostały wskazane w zaskarżonej uchwale z grudnia 2019 r. Jej stosowaniu nie przeszkodził fakt, że zgodność jej zapisów z prawem analizowały sądy administracyjne kolejnych instancji.
- Wojewoda śląski nie zdążył wydać rozstrzygnięcia nadzorczego w obowiązującym go terminie w związku z tym przyjęta przez Radę Miasta Tychy uchwała obowiązywała i obowiązuje nadal – wyjaśniła nam Ewa Grudniok, rzeczniczka tyskiego ratusza.
Kolejne spotkanie w sądzie już wkrótce...
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że tyski samorząd niebawem kolejny raz spotka się z wojewodą śląskim w sądzie . Tym razem stawką może być dalszy los utworzonego przez Tychy na terenie sąsiedniej gminy Kobiór domu pomocy społecznej. Obiekt od października gotowy jest do użytkowania, ale stoi pusty, gdyż wojewoda, mając wątpliwości, czy gmina może realizować swoje zadania na terenie innej gminy, zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego uchwałę o powołaniu DPS i jego statucie. Obie uchwały tyska rada podjęła w lutym ubiegłego roku, ale zakwestionowane zostały dopiero teraz, kiedy miasto wystąpiło o wpis do rejestru, który pozwala rozpocząć działalność.
- Gdyby wojewoda podważył nasze decyzje w lutym, kiedy zostały podjęte, w lipcu, a nawet we wrześniu, to do końca roku zdążylibyśmy znaleźć sposób, by ośrodek mógł rozpocząć działalność od 1 stycznia 2022 roku. Szkoda, że nie otrzymaliśmy takiej informacji – komentował sytuację z początkiem roku prezydent Tychów, Andrzej Dziuba. Miasto interweniowało w tej sprawie w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, ale bez powodzenia. W tej sytuacji „na stole” są dwa scenariusze – zaskarżenie decyzji wojewody do WSA, a zarazem nawiązanie przez Tychy współpracy z gminą Kobiór tak, aby pod wspólnym szyldem (formuła tego jest jeszcze analizowana) otworzyć DPS.