W poprzednie święta donosiliśmy o niecodziennej sprawie z powiatu mikołowskiego, gdzie żyjąca w stadninie pod Orzeszem klacz zwiała w wigilijny poranek do lasu, a dzięki spacerowiczowi policja przyprowadziła ją z powrotem na lince holowniczej.
Wygląda na to, że w sobotę (23 grudnia) dwa wierzchowce z Ćwiklic (gm. Pszczyna, pow. Pszczyński) postanowiły potraktować to jako wyzwanie i podbić stawkę. Zwierzęta te - choć z natury raczej bojaźliwe - nie reagowały na przejeżdżające samochody zmierzając nieustraszenie w kierunku ekspresowej drogi w kierunku Katowic i Beskidów.
Co więcej - żadnemu z pobliskich hodowców, z którymi kontaktowała się policja, nie zaginął inwentarz. Koniarze zadeklarowali pomoc w pochwyceniu i doprowadzeniu zgub we właściwe miejsce. Dzięki temu już zanim zdążyły same powiedzieć w wigilijną noc, skąd przywędrowały, udało się odnaleźć ich opiekuna.
Tę historię można by co prawda zapisać w kategorii „koń by się uśmiał”, mundurowi przestrzegają jednak przy okazji, że za niefrasobliwość w pilnowaniu zwierzęcia można otrzymać grzywnę do 1000 złotych lub nawet ograniczenie wolności, jeśli zwierzę stwarza zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi.
Może Cię zainteresować:
Orzesze. Koń znaleziony w lesie w Wigilię. Mundurowi odprowadzili go za pomocą linki holowniczej
Może Cię zainteresować: