Odpowiedzialni za transport publiczny w regionie tyskim zdają się działać wbrew sobie, wybierając autobusy na olej napędowy. Przypomnijmy - niedawno PKM Tychy został jednym z uczestników programu ZTM wprowadzającego ciekły wodór - najwydajniejsze spośród ekologicznych paliw - do komunikacji miejskiej w aglomeracji. Ultranowoczesne autobusy obsługujące tzw. metrolinie oraz stacja ich tankowania mają się pojawić w przyszłym roku.
Miasto od lat chwali się ekologicznymi rozwiązaniami, zwłaszcza w komunikacji - oprócz trolejbusów przez dwie dekady władze wprowadzały systematycznie autobusy na paliwo gazowe, a w ostatnich latach także pierwsze elektrowozy. Skąd więc pomysł na zwrócenie się w kierunku ropy?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o ceny paliw.
Wygląda to dość dziwnie, mimo że dyrektor sprzedaży Solarisa Rafał Zapas i prezes PKM Tychy Miłosz Stec zapewniają, że pojazdy spełniają wyśrubowaną normę emisji Euro 6. Rozwinięty świat stara się przecież wycofywać pojazdy z takimi silnikami z miast, a obecna sytuacja na rynku paliw tylko przyśpiesza te procesy. Jednak jak mówi prezes PKM, sytuacja z gazem jest obecnie jeszcze gorsza.
Te pół kroku wstecz musieliśmy wykonać z powodu utrzymującej się bardzo wysokiej ceny gazu. Dziś za gaz płacimy trzykrotnie więcej – w stosunku do tego, co płaciliśmy jeszcze dwa lata temu. Nasza flota będzie zdywersyfikowana na różne źródła napędu – olej napędowy, a w przyszłości wodór i autobusy elektryczne – usprawiedliwia decyzję Miłosz Stec.
Nie ma ryzyka, że to wpłynie np. na pogorszenia jakości powietrza w mieście, chociażby z tego powodu, że te autobusy będą jeździły na dłuższych, metropolitalnych trasach, na pewno poprawi się za to stabilność i sytuacja finansowa spółki - wtóruje mu prezydent Andrzej Dziuba.
Umowa z Solarisem na ponad szesnaście milionów złotych została już zawarta. Producent zobowiązał się dostarczyć pojazdy do końca listopada.
Może Cię zainteresować:
Metropolia kupuje wodór dla autobusów, a PKM Tychy zbuduje stacje tankowania
Może Cię zainteresować: