Młody mężczyzna, który wczesnym popołudniem w Nowy Rok wszczął burdę na stacji benzynowej przy trasie z Katowic do czeskiej granicy nie reagował ani na argumenty pracowników i ochroniarzy, ani na interweniujących policjantów z komendy w Mikołowie.
Jak nietrudno się domyślić - nie był trzeźwy; nie okazał się też być szczególnie obdarzony w instynkt samozachowawczy. Zatrzymany dopuścił się gróźb i napaści na mundurowych, co niechybnie skończyło się aresztem. Następnym krokiem było przedstawienie furiatowi zarzutów - w świetle kodeksu karnego grozi mu do trzech lat więzienia. Wątpliwe, że dostanie jakąś „noworoczną zniżkę” - mężczyzna był już bowiem notowany.
Podobny przypadek miał miejsce na stacji przy tej trasie kawałek dalej (w Orzeszu) w ostatnią majówkę - agresor atakował wówczas i klientów, i policję.
Może Cię zainteresować:
Pędzą konie na ekspresówkę. Świąteczna interwencja pod Pszczyną
Może Cię zainteresować: