O sprawie dyskutowano w całej Polsce. 20 września 2003 roku przed godziną 20:00 straż pożarna w Tychach przyjęła zgłoszenie o pożarze w jedenastopiętrowym bloku przy ulicy Darwina 14. Paliło się jedno z mieszkań. Gdy służby weszły na miejsce, mieszkanie było niemal doszczętnie spalone. Na miejscu znaleziono zwłoki mężczyzny. Były przykryte kołdrą i, jak wykazały dalsze oględziny, okaleczone. Stan zwłok wskazywał na morderstwo - denat miał na ciele ślady obrażeń spowodowane m.in. nożem oraz tłuczkiem do mięsa.
Zabitym mężczyzną był Stanisław Faltyn, 67-letni emeryt. Jak pisał w 2011 roku serwis Pressreader, Pan Stanisław był niegdyś betoniarzem. Jego emerytura wynosiła 800 złotych, z czego 200 zabierał mu co miesiąc komornik. Emeryt radził sobie wynajmując pokój w swoim mieszkaniu oraz pożyczając pieniądze w różnych instytucjach pożyczkowych i bankach. Ponieważ nie stronił od alkoholu, często zdarzało mu się pić z nowymi lokatorami. Tak też mogło być dnia, w którym został zabity. Jak donoszą policyjne źródła, widziano go wtedy jak wracał z pobliskiego sklepu z reklamówką pełną butelek.
W toku śledztwa prowadzonego w tamtym czasie udało się ustalić, że niedługo przed zabójstwem wizytę w domu emeryta złożyło dwóch mężczyzn, którzy chcieli wynająć u niego mieszkanie. Z niewiadomych powodów Stanisław Faltyn odmówił. Przez długi czas znajdowali się oni na liście podejrzanych.
Sprawa przycichła i dopiero w ubiegłym roku została ponownie nagłośniona między innymi przez telewizję. W materiałach wskazywano, że sprawca musiał być nieobliczalny i agresywny.
Nowoczesne metody i rys psychologiczny zabójcy doprowadziły śledczych do 47-letniego Tomasza R., który, jak się okazało, mieszkał naprzeciwko Stanisława Faltyna. DNA znalezione na miejscu zbrodni nie pozostawiało wątpliwości. Sąsiedzi zeznali, że sprawca znał emeryta dość dobrze i często przesiadywał z nim spożywając alkohol. Do zabójstwa miała doprowadzić kłótnia podczas alkoholowej libacji. Jak jednak możemy przeczytać w aktach sprawy, według raportu z sekcji zwłok wykonanej 22 września 2003 roku przez prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej dawnej Śląskiej Akademii Medycznej, w chwili zgonu Stanisław Foltyn był trzeźwy.
Tomasz R., do którego dotarli śledczy niedawno wyszedł z więzienia. Trafił tam na 6 lat za znęcanie się nad rodziną oraz psem. Obecnie za zabójstwo z 2003 roku, grozi mu dożywocie.