Koszykarze GKS-u Tychy powoli wyrastają na faworyta do wygrania 1. ligi. Drużyna prowadzona przez Tomasza Jagiełkę świetnie rozpoczęła rozgrywki. Na razie nie ma przeciwnika, który znalazłby sposób na jego podopiecznych, którzy już są autorami najlepszego rozpoczęcia sezonu w historii klubu.
Tyszanie wprawdzie mają komplet punktów, ale zajmują dopiero czwarte miejsce w tabeli. Wszystko przez to, że dwa spotkania zostały odwołane z powodu pojawienia się koronawirusa w szeregach rywali.
GKS rozpoczął sezon od nieznacznego zwycięstwa 78:75 nad Weegree AZS Politechniką Opolską. W drugim spotkaniu znowu nie zabrakło emocji, ale udało się ograć Zetkama Doral Nysa Kłodzko 106:92. Trzecia kolejka to z kolei wygrana nad rezerwą TBS Śląska Wrocław 90:76, a potem było kolejne pewne zwycięstwo nad Pogonią Prudnik 91:75.
- Cieszymy się, że tak otwieramy rozgrywki. Teraz trzeba utrzymać formę w tym szalonym sezonie. Myślę, że jest to do zrobienia. Myślę, że możemy wygrać z każdym - mówi na oficjalnej stronie kapitan Paweł Śpica.
Po spotkaniu z Pogonią zaczęły się problemy. Najpierw odwołano spotkanie z Mastem Szkła Krosno. Potem wprawdzie udało się wyjść na parkiet w Tychach, gdzie GKS pokonał Deckę Pelplin (99:92), ale po chwili przyszła kolejna przymusowa pauza. 31 października nie rozegrano spotkania z zespołem Dziki Warszawa.
- Trzeba mądrze podejść do treningu. Trenerzy na pewno mają niemałą zagwozdkę, jeśli chodzi o cykle treningowe. Na to szczególnie trzeba zwrócić uwagę. Wiele drużyn jest w tej samej sytuacji. Każdy boryka się z tymi samymi problemami, także trzeba z tego wyjść obronną ręką i nie skupiać się nad tym, czy tej przerwy jest więcej, czy mniej tylko podchodzić z takim samym nastawieniem do każdego meczu - komentuje zamieszanie Śpica.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższy weekend uda się zagrać zgodnie z planem. W sobotę 7 listopada tyscy koszykarze podejmują Energę Kotwicę Kołobrzeg, która zajmuje 11. miejsce w tabeli.