Mały Miłosz - drugie dziecko małżeństwa Poloczków - tuż po narodzinach wyglądał na okaz zdrowia; dostał dziesięć punktów na dziesięć w skali Apgar. Po trzech dniach stwierdzono u niego jednak niewykryte wcześniej szmery w sercu - dalsze badania wykazały wadę zastawki aorty. Tak zaczęło się pasmo kłopotów rodziny z ulicy Nałkowskiej.
Akt pierwszy - operacje
Pierwszą operację z zastosowaniem sztucznego krążenia Miłosz przeszedł mając zaledwie trzy miesiące. Malec przyjmuje od niemowlęcia leki, które znacznie obniżają jego odporność - początkowo zabroniono rodzicom posyłania go między inne dzieci. Jako trzylatek przeszedł kolejną operację przeszczepu zastawki.
Akt drugi - bezduszne przepisy
Gdy stan Miłosza nieco się poprawił, udało się zapisać dziecko do prywatnej placówki. Jego mama musiała jednak przedtem zrezygnować z pracy, w zamian za co otrzymała świądczenie wychowawcze - zostało ono jednak cofnięte, ponieważ orzeczenie o niepełnosprawności nie zostało przedłużone. Kobieta jednak nie może nadal wrócić do pracy - musi być obecna przy częstych zabiegach rehabilitacyjnych i podawać mu samodzielnie leki.
Akt trzeci - zniszczenie mieszkania
Ciężką sytuację rodziców pogłębiło nieszczęśliwe zdarzenie z czerwca tego roku - sąsiedzi z piętra wyżej doprowadzili do zalania lokum. Co prawda mieszkanie było ubezpieczone, jak często bywa jednak w takich sytuacjach - kwota przyznanego odszkodowania okazała się być zupełnie nieadekwatna; należało się od niej odwołać, tak więc póki co państwo Poloczek zostali bez pieniędzy na remont i z mieszkaniem nienadającym się do wychowywania niepełnosprawnego dziecka - na ścianach kwitnie grzyb, a instalacje grożą zwarciem.
Żona pana Szymona wraz z chłopcem przeniosła się w tej sytuacji do swoich rodziców, a mężczyzna próbuje doprowadzić jak najprędzej do remontu mieszkania - niestety, nie jest w stanie teraz pokryć kosztów tego niezbędnego przedsięwzięcia, dlatego postanowi o stworzenie zbiórki.
Sama wymiana instalacji elektrycznej wyceniona została na 16 tysięcy zł, do tego dochodzi koszt remontu ścian i sufitów, a także zakup mebli. Wycena szkody przez ubezpieczalnie nie wystarczy nawet na odtworzenie zniszczonej zabudowy przedpokoju - tłumaczy mieszkaniec Tychów w swoim apelu.
W chwili publikacji artykułu uzbierano około 15 procent z potrzebnej sumy; rodzinę można wesprzeć w serwisie Siepomaga pod tym linkiem.
Może Cię zainteresować:
Tyski ultrabiegacz w kilka dni "zrobił" 500 kilometrów wzdłuż Beskidów
Może Cię zainteresować:
Tyszanin sparaliżowany po wypadku za granicą potrzebuje wsparcia
Może Cię zainteresować: