Spór zbiorowy w Tyskich Liniach Trolejbusowych. Czego domagają się związkowcy? Będzie strajk?

Kierowcy pracujący w przedsiębiorstwie jeżdżą teraz w niebieskich kamizelkach z napisem "SPÓR ZBIOROWY". To jedno z działań podjętych przez Związek Zawodowy Komunikacji Miejskiej i Transportu przy TLT.

Troleeeej

Związkowcy domagają się przede wszystkim wzrostu wynagrodzenia. Przyznają, że od 6 lat płace utrzymują się na jednakowym poziomie. O podwyżkach się nie słyszy, a ceny biletów i koszty transportu publicznego stale rosną. Przedstawione żądania zakładają wzrost pensji o ok. 700 złotych.

Prezes Tyskich Linii Trolejbusowych zapytany o sytuację w spółce oświadczył, że działa on zgodnie z prawem.

- Pracownicy żądają podwyżki i to główny element ich postulatów. Spór zbiorowy to czas, w którym możemy rozmawiać lub nie. Wywieszać flagi, pokazywać coś społeczeństwu. Zarząd działa zgodnie z przepisami prawa. Dostałem propozycje, przekazałem swoje propozycje mediatora. Zająłem stanowisko i wystosowałem pismo - mówi Prezes TLT Marcin Rogala.

Teraz dalsze rozmowy będą prowadzone właśnie w obecności mediatora. Związkowcy nie są chętni pójść na ustępstwa, domagają się zmian i będą walczyć o swoje prawa. Zagrozili nawet, że sytuacja może prowadzić do strajku.

Tyskie Linie Trolejbusowe są filarem komunikacji miejskiej. Na razie przejazdy odbywają się normalnie. Większość kierowców jest jednak sfrustrowana sytuacją. Wszyscy liczą, że sprawa zostanie rozwiązana w taki sposób, by każda ze stron była zadowolona.