Niespodzianki nie było. Kontynuujący zwycięską serię hokeiści z Tychów pokonali swego przegrywającego ostatnio większość spotkań głównego rywala z Katowic. W przedostatni dzień roku zagrają w finale z Comarch Cracovią lub Re-Piast Unią Oświęcim będącą gospodarzem tegorocznego turnieju. Tyski GKS nigdy nie przegrała meczu finałowego PP - jeśli znów tak będzie, zatriumfują dziewiąty raz.
GKS Katowice - GKS Tychy 0:2
Trójkolorowi prowadzili od piątej minuty spotkania, a drugi krążek ,,dorzucili" tuż przed końcem spotkania. Poza tym obie drużyny grały dość zachowawczo i mało widowiskowo, o czym niech świadczy fakt że MVP (najbardziej wartościowym graczem) spotkania wybrany został Tomas Fucik, bramkarz GKS Tychy. Oba zespoły miały spore problemy z grami w przewadze.
Było widać dużo walki i to bardzo mi się podobało. Podeszliśmy dobrze
mentalnie do tego spotkania. Dziękuję również kibicom, którzy
przyjechali i pomogli drużynie.
– mówił po meczu szkoleniowiec tyszan, Andriej Sidorenko. Nie wszyscy kibice jednak zasłużyli sobie na te podziękowania.
Gaz łzawiący "atrakcją" półfinału
Czy to piłka nożna, czy hokej. - spotkania drużyn z Tychów i Katowic zawsze uchodzą za tzw. spotkania wysokiego ryzyka. Nie inaczej było tym razem - wśród setek kibiców obu drużyn na trybunach hali oświęcimskiej Unii znaleźli się zagorzali fanatycy, którzy prowokowali się wzajemnie i próbowali przedrzeć do siebie przez kordon ochrony między drugą a trzecia tercją.
Zaskutkowało to ryzykowną decyzją porządkowych o stłumieniu rozruchów przy użyciu gazu pieprzowego. W ostatniej tercji spotkania unoszący się drażniący środek utrudniał grę na tyle, że nie wiadomo było czy spotkanie nie zostanie przerwane. Decyzję o kontynuacji podjęli kapitanowie drużyn.
Jutrzejszy finał odbędzie się o godzinie 20:30; transmisja na TVP Sport oraz online na polskihokej.tv.
ak/gkstychy.info
Może Cię zainteresować: