Galerie otwarte, gastronomia nadal stoi
O akcji otwierania lokali gastronomicznych wbrew rządowym zaleceniom zrobiło się na Śląsku głośnio dzięki cieszyńskiej restauracji „Trzech Braci”. W Katowicach jako pierwszy otworzył się lokal „Bułkęs”, za jego przykładem poszło kilka następnych. #Otwieramy stało się poważnym przedsięwzięciem i zbiegło się z pozwami zbiorowymi wysłanymi do Skarbu Państwa przez przedsiębiorców, między innymi z branży fitness (z ostatnich doniesień medialnych wynika, że kwota, jakiej żądają pokrzywdzeni lockdownem przedsiębiorcy sięga sześciu zer). Wiele lokali zdecydowało się na otwarcie, z uwagi na fakt, że Konstytucja gwarantuje wolność do prowadzenia działalności gospodarczej, a w Polsce nie wprowadzono stanu wyjątkowego, który by to prawo uchylał. Od lutego zostały natmiast oficjalnie otwarte m.in. galerie handlowe.
Ognisko w lesie
Jednak nie wszystkie lokale zdecydowały się na akcję #otwieraMY. Jak wynika z moich informacji, część z tych lokali, która otworzyła się pomimo rozporządzenia wydanego przez rząd, „nie ma nic do stracenia”, ponieważ nie dostała pieniędzy z pierwszej tarczy rządowej. Część z kolei boi się kar nałożonych przez sanepid. Pomimo nieprawomocności rozporządzenia, sprawa jest więc dla lokali gastronomicznych trudna. Jednak nawet w tym przypadku, Polacy znaleźli rozwiązanie.
Restauracja „pod Napięciem” działa na terenie Żwakowa i usytuowana jest tuż obok stacji kolejowej i lasu. To obiekt, który w okresie letnim chętnie udostępnia klientom swój ogródek. Jest tam również miejsce na ognisko – i to ono w okresie pandemii przyciąga dużą część klienteli lokalu.
Z uwagi na duże zainteresowanie, ogniska organizowane są cyklicznie w weekendy. Przy ognisku można zjeść kiełbasę z grilla czy grochówkę, oraz napić się piwa czy grzańca. Jak wynika z informacji, które podaje lokal na Facebooku, weekendowe ogniska okazały się strzałem w dziesiątkę.
Z hasztagiem #otwieraMY ogłosił wznowienie działalności również Johnny Burger Food Truck, którego „kobieca” wersja „Burger Woman” otworzyła się dla gości pod tyskim Auchanem. Food Truck jednak serwuje tylko dania na wynos.
Lokale się wahają
Wielu właścicieli lokali gastronomicznych rzuciło w internetową przestrzeń pytanie, czy gdyby otwarły się one w ramach akcji, mogłyby liczyć na klientów. Z odpowiedzi internautów wynika, że tak – jak pokazują ostatnie badania IRBiS, akcja ma duże poparcie społeczne. Według sondażu, otwarcie kawiarni i restauracji popiera ponad 70 procent badanych.
Wiele lokali „jakoś funkcjonuje” dzięki punktom gastronomicznym, które podlegają pod tego samego właściciela. Tak jest na przykład z kawiarnią LS Cafe w Tychach. Jak mówią właściciele, funkcjonują tylko dzięki punktowi śniadaniowemu „The Hive”.
Nad otwarciem wbrew zakazowi ciągle myślimy, jednak obawiamy się utrudniania ze strony rządu i walki z „zasadami”, które są, jak wszyscy wiemy, wbrew jakimkolwiek zasadom, mówi właściciel Mariusz Bandrowski przywołany przez portal tychy.pl. W tej chwili funkcjonujemy w The Hive i to jakoś działa. Obserwujemy natomiast z uwagą kolejne lokale, które startują wbrew obostrzeniom i jak to się przekłada na narrację w mediach. Bardzo liczymy na to, że takie działania i nagłaśnianie tematu, w czym też bierzemy aktywny udział, wymusi na władzy podjęcie sensownych i mniej chaotycznych działań. Albo będzie to realne wsparcie, jak na wiosnę 2020, albo po prostu pozwolą ludziom samym zadbać o siebie… Trzymamy za odważnych kciuki.
W podobnym tonie wypowiada się właściciel lokalu Słoik&Kawa.
Bunt przedsiębiorców i gastronomii trwa już od jakiegoś czasu. Coraz więcej branż poszkodowanych przez pandemię dołącza się do akcji, twierdząc, że nie dostali oni od rządu wystarczającej (lub żadnej) pomocy. Na ten moment, rząd nie ogłosił oficjalnej daty otwarcia lokali gastronomicznych. Pytanie, czy i kiedy to się zmieni.