- Damian walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną. Po najtrudniejszym roku w naszym życiu dziś wiemy, że została ostatnia nadzieja - nierefundowana w Polsce dla dorosłych terapia CAR-T Cells - tłumaczy Marta, żona Damiana.
Kolejne nieszczęście spadło na nich błyskawicznie.
Chemioterapia zaczęła się natychmiast po badaniach - tuż przed Bożym Narodzeniem 2022 roku; w święta nastąpił wylew krwi do mózgu i krwiak - terapia musiała zostać przerwana, a mężczyzna doznał paraliżu całej prawej strony ciała, łącznie z twarzą. Do domu z sosnowieckiej neurologii wrócił na wózku.
Tragedia pogłębiła się jeszcze kilka miesięcy później.
Damian Biss doznał w czerwcu ubiegłego roku wstrząsu septycznego - drugi raz w ciągu pół roku znalazł się na granicy śmierci. W sierpniu doszła do tego infekcja; życie mężczyzny zmieniło się w ciągły ból mięśni i stawów, na który remedium okazała się być marihuana.
W tym czasie lekarze podjęli decyzję o chemicznej ingerencji w płyn mózgowo-rdzeniowy, ponieważ zaczęły się tam już pojawiać się tam komórki nowotworowe - ból ustał. Specjaliści z Gliwic zaproponowali ryzykowny przeszczep szpiku; para była na to gotowa, jednak i tu pojawił się problem - brak pasującego dawcy.
Ostatnią szansą na to, by mężczyzna mógł żyć we względnym zdrowiu, jest terapia, która w Polsce (w przeciwieństwie do krajów zachodnich) refundowana jest tylko dla dzieci i młodych dorosłych. Jej koszt jest dla zdecydowanej większości ludzi powalający - około 1,7 miliona złotych.
Bliscy zebrali już blisko ćwierć miliona od internautów.
- Nie wyobrażamy sobie, że Damiana miałoby zabraknąć w naszym życiu! Nasza córeczka Olga ma dopiero 8 lat. Synek Miłosz - 11. Potrzebują taty. Ja potrzebuję męża, a Damian tak bardzo chce żyć… Nie jest łatwo prosić o pomoc, zwłaszcza finansową. Sami jednak nigdy nie zdobędziemy tak ogromnej kwoty - tłumaczy pani Bios.
Wpłat można dokonywać na zbiórkowym portalu Siepomaga pod tym linkiem.
Może Cię zainteresować:
Bociany na ścianie tyskiej porodówki - najnowszy mural na Śląsku
Może Cię zainteresować:
Od blisko 15 lat pomagają nieuleczalnie chorym dzieciom. Dziś sami potrzebują wsparcia
Może Cię zainteresować: