Tychy przeżyły w tym roku wielkanocną tragedię gazową w której działający najprawdopodobniej celowo mężczyzna wysadził siebie i sporą część bloku przy ulicy Darwina w powietrze. Od tego czasu mieszkańcy stali się bardzo wyczuleni na zapach błękitnego paliwa, alarmując - często zbędnie - o podejrzeniu ulatniania się gazu w swoim sąsiedztwie.
Wezwanie jakie otrzymali tyscy strażacy dziś (26 listopada) około godziny 13 nie należało do fałszywych alarmów. Zgloszony został intensywny zapach gazu w budynku przy Nałkowskiej 11. Na miejsce zdarzenia natychmiast zadysponowane zostały siły jednostki ratowniczo-gasniczej; pogotowie gazowe. Po przybyciu na miejsce i rozpoznaniu sytuacji okazało się, że lokatorka jednego z mieszkań zostawiła po naprawie kuchenki gazowej omyłkowo odkręcone kurki w kuchence. Z ustaleń wynika, że do tej sytuacji doszło tuż po naprawie/serwisie urządzenia; sytuacja została szczęśliwie szybko opanowana.
Może Cię zainteresować:
Wycieki gazu wzdłuż ulicy Stoczniowców w Tychach. Co dzieje się tym razem?
Może Cię zainteresować: